Tylko sie we mnie nie zakochuj

Tylko sie we mnie nie zakochuj

piątek, 1 listopada 2013

Czy przy­jaźń dam­sko-męska is­tnieje, czy tyl­ko my za­bija­my w so­bie miłość, która w nas się rodzi?

- Zostań ze mną.. - szepczę, patrząc mu prosto w oczy. Nie odrywając ode mnie wzroku zbliża się do mnie i wpija w moje usta. Zaskoczona, reaguję po chwili i przyciągam go do siebie. Zatopieni w jedwabnej pościeli błądzimy rękoma po swoich ciałach, spragnieni jeszcze bliższego kontaktu.Wciąga mnie na siebie i wplata dłoń w moje mokre włosy. Odpinam kolejne guziki koszulki z coraz większym sfrustrowaniem. Zdecydowanie za dużo ich tutaj. W końcu udaje mi się pozbawić go tego zbędnego skrawka odzieży. Sunę ręką po jego umięśnionej klatce piersiowej, czując twarde mięśnie pod palcami. Uświadamia sobie, że chce iść na całość. Szybkim, zwinnym ruchem zdejmuje mój biały podkoszulek. Gwałtownie kładzie mnie na materacu i obdarowuje każdy skrawek mojego ciała gorącymi pocałunkami, na dłużej zatrzymując się jedynie w okolicy piersi. Nabieram powietrza, zamykając oczy. Nagle chce, żeby to działo się szybciej. Mój temperament nie pozwala na romantyczne gry wstępne. Przyciągam go do siebie...
Otworzyłam oczy i od razu zostałam oślepiona, przez promienie słońca, które przedostawały się przez nie zasłonięte okno. Nigdy więcej, pomyślałam gdy poczułam, że głowa pęka mi z bólu. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że nie śpie na łóżku, tylko na kimś. Popatrzyłam szybko do góry i zobaczyłam śpiącego Miśka, który śpiąc wyglądał jeszcze bardziej uroczo, niż zwykle. Jęknęłam zawiedziona, że to był tylko sen. Jakby wyczuwając to, że na niego patrze otworzył oczy i zaspanym wzrokiem spojrzał na mnie.
- Dzień dobry. - wymruczał, uśmiechając się lekko.
- Zostałeś na noc? - spytałam, siadając i chwytając się za głowę. Nie mogłam znieść tego bólu.
- Prosiłaś mnie o to..
- Poważnie? Nie musiałeś..
- Nie umiem odmawiać, gdy kobieta błaga mnie o to, żebym spędził z nią noc. - uśmiechnął się, opierając się na łokciach.
- Błagałam cię o to? - popatrzyłam na niego przerażona. - Muszę się napić. - jęknęłam, bo w buzi miałam Saharę. Wybiegłam z pokoju i od razu skierowałam się do kuchni. Wypiłam duszkiem większą połowę butelki z wodą mineralną i usiadłam na krześle, próbując przywrócić swój organizm do normalnego stanu.
- Główka boli? - usłyszałam głos Filipa i jęknęłam. Tylko jego tutaj brakowało.
- Daj mi spokój.. - mruknęłam. - Bądź dobrym bratem i zrób śniadanie.
- Na co masz ochotę?
- Ja nie przełknę nic, ale Michał pewnie jest głodny. - odpowiedziałam, wstając.
- Uhuhu - zagwizdał. - Został na noc?
- Nie twój interes.. Idę się kąpać. - rzuciłam przez ramie i wyszłam z kuchni. Napuściłam gorącej wody do wanny i rozłożyłam się w niej wygodnie. Na pewno dobrze mi to zrobi. Zaczęłam się zastanawiać co mam dalej robić. Ewidentnie sprawy z Michałem zaszły za daleko. Nie powinnam się do niego przywiązywać, a szczególnie on do mnie. To nie było fair. Z drugiej strony teraz nie wyobrażałam sobie, że go nie będzie. Może źle zrobiłam zaczynając tą przyjaźń? A jeśli się w nim zakocham lub co gorsza on we mnie? Nie, nie mogę do tego dopuścić.
    Woda zrobiła się chłodna, więc wyszłam i zaczęłam suszyć włosy. Ubrałam się i zeszłam z powrotem do kuchni, gdzie przy stole siedział Filip z Michałem.
- Jak się czujesz? - spytał Misiek, patrząc na mnie z troską.
- Lepiej. Zdecydowanie lepiej. - odpowiedziałam, nalewając sobie soku do szklanki. - Musze zadzwonić do Zbyszka. Wczoraj był chyba w jeszcze gorszym stanie niż ja..
- Nic mu nie będzie - uśmiechnął się.
- O wilku mowa. - powiedziałam, patrząc na wyświetlacz, na którym pojawił się numer Zbyszka. - Cześć. - przywitałam się. - Jak się czujesz?
- Nie najlepiej, ale nie o tym chce rozmawiać. Mam propozycję nie do odrzucenia.
- Zamieniam się w słuch..
- Następny weekend mamy wolny i ma być naprawdę ciepło, więc pomyślałem, że trzeba wykorzystać okazję i wybrać się gdzieś odpocząć.
- We dwoje? - spytałam, lekko przerażona. Myślałam, że dotarło do niego, że między nami oprócz przyjaźni nie będzie nic.
- Chciałabyś. - odpowiedział złośliwie. - Chodzi mi raczej o grupowy wyjazd. Ja, ty, Misiek, Gosia.. Możesz wziąć tą twoją przyjaciółkę bo mamy miejsce jedno w samochodzie.
- A gdzie konkretnie chcesz jechać?
- Może Gdańsk? Zakopane mi się już znudziło, a chętnie poleżałbym na plaży.
- I popatrzył na dziewczyny w bikini. - dokończyłam za niego, śmiejąc się. - Cóż, ja jestem jak najbardziej za. Michał wie?
- Nie. Miałem nadzieję, że pomożesz mi go przekonać. Wiesz jaki on jest.. - westchnął. Popatrzyłam na Miśka, który teraz rozmawiał z Filipem.
- Załatwię to. - odpowiedziałam i się rozłączyłam. Weszłam ponownie do kuchni.
- Umówiłem się z chłopakami, więc będe się już zbierał. - powiedział Filip, wkładając naczynia do zlewu. - Weź pozmywaj.. - rzucił przez ramie i zanim zdążyłam zaprotestować już go nie było. Wywróciłam oczami i opadłam na krzesełko obok Miśka.
- Masz jakieś plany na następny weekend? - spytałam, jak gdyby nigdy nic.
- Nie, a co? - spytał, upijając łyk kawy.
- No to już masz. - odparłam z uśmiechem. - Jedziemy do Gdańska.
- Jak to? - popatrzył na mnie zdziwiony. - Po co?
- Dzwonił Zbyszek i to zaproponował. Macie wolne, więc nie masz się jak wykręcić.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale.. Jedziemy i koniec kropka. - przerwałam mu, tonem nie znaczącym sprzeciwu. - Skakać ze spadochronem też nie chciałeś i co, żałujesz?
- No nie.. - westchnął, zdając sobie sprawę z tego, że mam racje.
- No właśnie. - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się z satysfakcją.

Tydzień ciągnął mi się niemiłosiernie. Nie mogłam doczekać się piątku. W czwartek razem z Kaśką, wybrałyśmy się na zakupy i wieczorem byłam już spakowana. Następnego dnia o 14  byliśmy już w drodze do Gdańska. Nie mogłam powiedzieć, że siedmiogodzinna podróż na tylnym siedzeniu, między Gosią, a Kaśką należała do przyjemnych.
- Mamy tylu znajomych, a zabraliśmy trzy dziewczyny z najmniejszymi pęcherzami na świecie.. - mruknął Zbyszek do Miśka, zjeżdżając na trzecią już stację paliw.
- Nie chodzi o potrzebę fizjologiczną tylko o rozprostowanie kości. Wiesz jak tutaj jest niewygodnie? - spytałam oburzona. - Zamień się miejscami to nie będziemy musieli się zatrzymywać.
- Zamieniłbym się miejscami gdybyś miała prawo jazdy, a skoro nie masz to musisz cierpieć. - wzruszył ramionami, zatrzymując się na miejscu parkingowym. - Za 5 minut wszystkich widzę na swoim miejscu. - oznajmił i wysiadł z samochodu. Kaśka poszła do łazienki, a reszta do sklepu, który znajdował się na stacji. Oparłam się o samochód i wtedy wpadłam na pewien pomysł. Z przebiegłą miną ruszyłam w stronę sklepu.
- Daj mi kluczyki bo nie będę na was czekała na tym słońcu. - zwróciłam się do Zibiego.
- Nie możesz poczekać tu?
- Widzisz jaka jest kolejka? - uniosłam brwi i wyciągnęłam rękę po kluczyki. Z grymasem na twarzy podał mi je, a ja prawie wybiegłam na zewnątrz. Usiadłam za kierownicą i z niecierpliwością czekałam na widok miny Zbyszka. Nie zawiodłam się. Jego mina była bezcenna.
- Nie pomyliły ci się miejsca? - spytał, otwierając drzwi.
- Nie. Powiedziałeś, że gdybym miała prawo jazdy to byś się ze mną zamienił, a tak się składa, że mam prawko. Siadaj do tyłu bo pojedziemy bez ciebie.
- To jest mój samochód. - oburzył się.
- Przecież nic ci z nim nie zrobię. Wsiadaj bo tracimy jedynie czas.
- Zbyszek nie martw się. Odkąd rozbiła swój samochód nic więcej nie zrobiła.. - powiedziała Kaśka, a on popatrzył na nią przerażony.
- Misiek powiedź coś.. - jęknął.
- Przykro mi, ale sam powiedziałeś, że gdyby miała prawko to byś się z nią zamienił. Nie panikuj tylko ładuj się do tyłu. - wzruszył ramionami, rozbawiony.
- Kiedy rozbiłaś ten samochód? - spytał, zamykając za sobą drzwi.
- Nie rozbiłam żadnego samochodu.. Jestem świetnym kierowcą. - odpowiedziałam, ruszając z piskiem opon, wbijając wszystkich w siedzenia.


- Kto ci dał prawo jazdy?- spytał Zbyszek, wysiadając z auta i patrząc na samochód. - Zaparkowałaś na dwóch miejscach parkingowych!
- Ale zaparkowałam, nie marudź.. - wzruszyłam ramionami, otwierając bagażnik i wyjmując swoją torbę. - Dzięki mnie jesteśmy przed czasem.
- Misiek powiedź coś.. - westchnął, wsiadając do auta, żeby go prze parkować.
- Nie mogę.. Od tych zakrętów jest mi jakoś niedobrze.. - mruknął.
- Dajcie już spokój.. - wywróciłam oczami. - Dojechaliśmy? To w czym problem..
- Jakie pokoje zarezerwowałeś? - spytała Gosia, chcąc widocznie mnie wybawić i zmienić temat.
- Dla was trójkę, a dla mnie i Miśka dwuosobowy.. No chyba, że któraś chce ze mną spać to się zamienimy. - wyszczerzył się.
- Jak widzisz.. Brak chętnych. - wzruszyłam ramionami, idąc w kierunku wejścia. Odebraliśmy kluczę do pokojów i po wejściu na najwyższe schody, jakie w życiu widziałam dotarliśmy na miejsce. Pokój mnie zaskoczył. Myślałam, że Zbyszek znajdzie jakiś byle hotel, byle tani, ale się wykazał. Po kilkugodzinnej podróży nie marzyłam o niczym innym, tylko o kąpieli. Niestety, jedyną wadą tego lokum był brak wanny. Wzięłam szybki prysznic i owinięta ręcznikiem, wyszłam z łazienki. Stanęłam jak wryta, gdy zobaczyłam w pokoju Zibiego i Miśka.
- Pokój ci się podoba, złośnico? - spytał Zbyszek, mierząc mnie wzrokiem.
- O dziwo. - odpowiedziałam, mrużąc oczy. Podeszłam do walizki i wyjęłam z niej piżamę.
- No to wyśpijcie się bo z samego rana wyruszamy. - odparł Misiek, zerkając na mnie kątem oka. Weszłam ponownie do łazienki zostawiając ich samych.

Oczami Michała...

- Dobranoc. - mówi, uśmiechając się słodko. Nie rusza się jednak. Stoi i patrzy na mnie. Już mam odpowiadać, gdy nagle mnie całuje. Szybko, przelotnie, a potem odsuwa się ode mnie i patrzy na mnie nieśmiało. Zdezorientowany, nie wiele myśląc nad tym co robię przyciągam ją do siebie i wpijam się w jej usta. Obejmuję ją w talii i przyciągam jeszcze mocniej do siebie. Jest taka drobna. Przypieram ją do ściany i podciągam koszulę nocną do góry. Łapię ją za udo i unoszę na wysokość swojego biodra. Jedną ręką otwieram drzwi i nawet nie wiem kiedy znajdujemy się na łóżku...
- Michał! - otworzyłem oczy słysząc zniecierpliwiony głos Majki, która teraz ani trochę nie przypominała nieśmiałej dziewczyny ze snu. - Śpisz jak zabity.. - westchnęła.
- Która godzina? - spytałem, zaspanym głosem.
- Odpowiednia do tego, żeby iść na plażę i zobaczyć wschód słońca. No wstawaj...- jęknęła.
- Jak ty tutaj weszłaś? Drzwi były zamknięte.. - mruknąłem w poduszkę.
- Przez balkon. Wiesz jak mi się adrenalina podniosła, gdy przechodziłam przez barierkę kilkadziesiąt metrów nad ziemią? Doceń to i wstań w końcu!
- Nie możesz iść z kimś innym?
- Nie. - odparła stanowczo. Wiedziałem, że nie odpuści, więc nawet się nie kłóciłem. Wstałem i ruszyłem w stronę łazienki. Po drodze zerknąłem na zegarek, którego wskazówki wskazywały godzinę 5. Odpoczynek z Majką.. Jasne..


                                                                   ~*~

Jakoś się udało i rozdział jest na czas :) Jeszcze wczoraj wyglądał zupełnie inaczej, ale ostatecznie ta wersja trafiła do opublikowania :) Mam nadzieję, że Wam się podoba :) Następny w czwartek :) Standardowo proszę o komentarze :)

7 komentarzy:

  1. Matko, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam!!! Jesteś boska, najchętniej bym czytała i czytała i czytała cały dzień;) z NIECIERPLIWOŚCIĄ oczekuję na następny;)

    OdpowiedzUsuń
  2. super, super, super !!! ten rozdział jest genialny :) już nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mamma mia. nie powiem o czym myślałam podczas czytania, bo nie wypada :D
    geniusz złotko :D :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny jak zwykle! :D Ależ oni mają barwne sny :D
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. uuu fajnie :D wiesz co lubie ^^ xd

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy będzie kolejny bo już się doczekać nie mogę ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny rozdział będzie na 200 % jutro wieczorem. Przepraszam, ale nie miałam czasu.

      Usuń