Oczami Michała...
- Pobudka! - usłyszałem głos Zbyszka i poczułem, że ktoś szarpie mnie lekko za ramie. - Wstawaj, zaraz wychodzimy na trening! - po tych słowach od razu się podniosłem, czego szybko pożałowałem bo zakręciło mi się w głowie. - Chcesz wody?
- Mhm. - mruknąłem z twarzą schowana w dłonie. Dlaczego jestem u Zbyszka? Dlaczego tak się czuję? Dlaczego nic nie pamiętam? Wziąłem od niego butelkę wody mineralnej i duszkiem ją opróżniłem.
- Dobrze, że mam drugą bo Majka by cię zabiła, że jej nawet kropli nie zostawiłeś.. - wyszczerzył się, patrząc na mnie.
- To ona też tutaj jest? - spytałem zdziwiony, próbując sobie przypomnieć cokolwiek.
- Nic nie pamiętasz? - zaśmiał się, kręcąc głową. - Przyszliście do mnie koło 3 w nocy kompletnie zalani i chcieliście, żebym was przenocował. Nie wiem gdzie piliście bo mi nie powiedzieliście, ale nieźle się wstawiliście.
- Pamiętam, że po tym jak skoczyliśmy ze spadochronem..
- Słucham?! - przerwał mi. - Przecież ty masz lęk wysokości..
- Majka mnie namówiła.. - westchnąłem. - Ale nie żałuje.. Było ekstra.
- Powinienem się obrazić po pierwsze za to, że mnie nie wzięliście, a po drugie za to, że ze mną się tak nigdy nie upiłeś. Gdzie się podział rozsądny Misiek?
- Poznał Maję. - odparłem, opadając na poduszki. - A gdzie ona teraz jest?
- Śpi u mnie w sypialni. - wzruszył ramionami.
- Chyba wy nie...
- Za kogo ty mnie masz? - przerwał mi oburzony. - Ja spałem na kanapie w salonie. Dobra, koniec pogawędki. Wstawaj masz dwadzieścia minut i wychodzimy na trening. - powiedział, wychodząc z pokoju. Z wielkim bólem wstałem niezgrabnie z łóżka i ruszyłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i dołączyłem do Zbyszka, który stał w drzwiach sypialni.
- Budzimy ją? - spytał, patrząc na nią ze zmarszczonymi brwiami.
- Ona chyba powinna dzisiaj iść do szkoły.. - odpowiedziałem, sam nie wiedząc co robić.
- Na kacu pójdzie?
- Ale jak nie pójdzie to może mieć problemy.
- I tak już się spóźniła.. Jest 9. Od której zaczynają się lekcje?
- Nie mam pojęcia.. - wzruszyłem ramionami. - Ale chyba będzie lepiej jak pójdzie na drugą, czy na trzecią lekcję, niż cały dzień opuści.
- Znasz ją. Myślisz, że się tym przejmuję?
- To nie zmienia faktu, że my powinniśmy być rozsądni i ją obudzić, żeby szła do szkoły.
- Ty już pokazałeś jaki jesteś rozsądny. Przez ciebie teraz śpi nawalona.
- Jak przeze mnie? - oburzyłem się. - Nie pamiętam, ale mogę się założyć, że ja chciałem iść do domu.
- No szkoda, że nie poszedłeś. Dobra, zostawiamy ją. Ona pewnie jeszcze będzie pijana jak wstanie. Niech się chociaż wyśpi. - westchnął i zamknął drzwi. - Czekaj, napisze jej kartkę i wychodzimy.
- Musimy jeszcze podjechać do mnie po ciuchy. Gdzie ja mam samochód?
- Mówiliście wczoraj, że się zepsuł..
- Co? - krzyknąłem przerażony. - Ale gdzie?
- Nie wiem Misiek. Nie mam pojęcia. Ostatecznie stanęło na tym, że przyszliście pieszo. Później to załatwimy. Trener nas zabije jeśli się spóźnimy. - odpowiedział, wychodząc z mieszkania. Przerażony wyszedłem za nim. Nigdy więcej, pomyślałem.
Oczami Majki...
Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Przerażona podniosłam się szybko. Gdzie ja jestem? Nie pamiętałam nic. Kompletnie nic. Gdzie jest Michał? Wstałam powoli i weszłam do przedpokoju.
- Jest tu ktoś? - rzuciłam pytanie, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Byłam sama w obcym mieszkaniu. Na dodatek nie wiedziałam nawet czyim. Zaczęłam szukać telefonu, ale nie mogłam znaleźć nawet torebki. Weszłam do kuchni i mój wzrok od razu powędrował w stronę butelki z wodą. Obok niej na stole leżała kartka. " Jesteśmy na treningu. Możesz poczekać, jeśli Twoja wczorajsza propozycja jest nadal aktualna. :) Zbyszek.". Jaka propozycja? Westchnęłam i wypiłam prawie całą butelkę wody. Wróciłam do łóżka i przykryłam się ponownie kołdrą. Niby jakie miałam wyjście? Nie miałam pieniędzy, ani telefonu. Nie miałam jak dostać się do domu. Nie minęło nawet 5 minut, gdy drzwi się otworzyły i zobaczyłam w nich uśmiechniętego Zbyszka.
- No cześć śpiochu. Jeszcze nie wstałaś? - zaśmiał się. - Ja się spodziewałem obiadu w zamian za przenocowanie..
- Mów ciszej.. - mruknęłam w poduszkę. - Gdzie jest moja torebka?
- Prawdopodobnie w samochodzie, którego też nie zlokalizowaliśmy.
- A Michał? - spytałam, podnosząc się.
- Wchodzi po schodach, ale jest w jeszcze gorszym stanie, niż ty.
- To możliwe? - westchnęłam. - O jakiej propozycji pisałeś? - zmrużyłam oczy, stojąc z nim w przejściu.
- Powiem ci, ale teraz idź się wykąpać bo jedzie od ciebie alkoholem. - powiedział, skrzywiony.
- Maja.. Pamiętasz gdzie zostawiliśmy samochód? - Michał wszedł do środka. Wyglądał naprawdę niewyraźnie.
- Pewnie pod tym barem.. - wzruszyłam ramionami.
- I stamtąd przyszliśmy pieszo? Przecież to są jakieś 3 kilometry..
- Nie wiem Michaś, nie pamiętam.. - jęknęłam. - Mogę skorzystać z prysznica? - zwróciłam się do Zibiego.
- Koniecznie. - odparł. - Zamówię taksówkę i pojedziemy po samochód.. - usłyszałam, wchodząc do łazienki.
Wzięłam najdłuższą kąpiel w swoim życiu i z mokrymi włosami wyszłam z łazienki. Chłopaków jeszcze nie było, więc z talerzem kanapek rozsiadłam się na kanapie. Włączyłam jakiś serial i zaczęłam oglądać, choć w ogóle go nie rozumiałam. Nie byłam miłośniczką tasiemców, które tylko zabierały ludziom czas. Przecież wiadomo od pierwszego odcinka, że bo milionie rozstań, ślubów i zdrad główni bohaterowie do siebie wrócą i będą żyli długo i szczęśliwie. Szkoda, że życie normalnego człowieka nie przebiega tak cudownie.
- Jesteśmy! - usłyszałam głos Zbyszka i dźwięk zamykanych drzwi.
- I co? Był pod klubem? - spytałam, wychodząc na przedpokój.
- Tak. Trzymaj torebkę. - odparł, rzucając nią w moim kierunku. - Ciągle ktoś do ciebie dzwoni.
- Domyślam się.. - westchnęłam i wyjęłam telefon. Na wyświetlaczu widniały powiadomienia o kilkudziesięciu nieodebranych połączeniach od mamy, taty, Filipa i Kaśki. Już miałam dzwonić do mamy, gdy zaczął wibrować i wyświetliło się zdjęcie Kaśki. Wyszłam do kuchni i odebrałam.
- No w końcu! - krzyknęła mi prosto do ucha. - Możesz mi powiedzieć gdzie ty się podziewasz?!
- Jestem u Zbyszka.. Wczoraj trochę zabalowaliśmy i obudziłam się tutaj. Oszczędź mi kazania. Zaraz zadzwonię do mamy to pewnie usłyszę potrójne..
- Ne usłyszysz dzięki mnie. Rano do mnie dzwoniła i powiedziałam, że zasnęłaś u mnie i własnie idziemy do szkoły. Chciała z tobą rozmawiać, ale skłamałam, że się kąpiesz..
- Jejku dziękuję.. - odetchnęłam z ulgą.
- Ostatni raz cię kryje. - powiedziała oburzona.
- Więcej się to nie powtórzy. Jak tam w szkole?
- Piotrowski kazał ci przypomnieć, że czas zaliczenia się zbliża.
- Jakbym mogła o tym zapomnieć.. - mruknęłam. - Dobra kończę. Jeszcze raz dzięki.
Rozłączyłam się i już miałam wybierać numer do mamy, gdy uświadomiłam sobie, że bezsensu słuchać kazania dwukrotnie. Ruszyłam w kierunku salonu w drzwiach wpadając na Zbyszka. - Będę się już zbierać.
- Mam rozumieć, że propozycja nieaktualna? - wyszczerzył się.
- O czym ty mówisz?
- Wczoraj składałaś mi dwuznaczne propozycje. Musiałem cię od siebie odpychać..
- Śniło ci się. - pokręciłam głową.
- Nie chcesz wierzyć to nie.. - wzruszył ramionami i wszedł do kuchni. Gdyby żartował pewnie tak łatwo by mi nie odpuścił. Popatrzyłam na niego przerażona, a on się zaśmiał. - Przypomniałaś sobie już?
- Ja naprawdę ci.. - urwałam, czując, że się czerwienie. - Pożegnam się z Michałem. - rzuciałam przez ramie i prawie biegiem opuściłam pomieszczenie. Biorąc głęboki oddech weszłam do salonu. Michał wyglądał już znacznie lepiej i teraz rozłożony na kanapie oglądał wiadomości. - Ja już się zbieram.
- Do zobaczenia o 18 na hali. - popatrzył na mnie z uśmiechem.
- Słucham?
- Obiecałem, że nauczę cię grać w siatkówkę.
- Ale to miało zając kilka godzin.. Nie mów, że będziemy ćwiczyć codziennie..
- Przykro mi, ale jesteś a sportowa i kilka godzin nie wystarczy.
- Może spróbuję czegoś innego? Ping pong na przykład.
- Paletka i mała piłeczka, w którą musisz trafić.. Maja ty masz problem z trafieniem w piłkę do siatki ręką, a co dopiero..
- Dobra, rozumiem. - przerwałam mu. - Niech będzie.. - westchnęłam i odwróciłam się na pięcie.
- To na nic.. - jęknęłam, gdy schodziliśmy z boiska. - Ja się do tego nie nadaje.
- Przecież było lepiej..
- No tak. Dzisiaj, aż tyle raz nie dostałam piłka w twarz..
- Z każdym dniem będzie coraz lepiej.
- Czekaj tutaj.. Idę pierwsza pod prysznic. - mruknęłam. Wyjęłam z torby ręcznik i cała obolała weszłam pod strumień letniej wody. Tego mi było trzeba. Po kazaniu rodziców i męczącym treningu prysznic był rajem. Mój błogostan przerwały jęki Michała, który zniecierpliwiony czekał na swoją kolei. Owinięta ręcznikiem w mokrych włosach z których spadały kropelki wody wyszłam spod prysznica i stanęłam centralnie przed Miśkiem. Zmierzył mnie wzrokiem i mimowolnie zaczerpnął powietrza. Otrząsnął się szybko i jak gdyby nigdy nic minął mnie bez słowa. Powstrzymując śmiech, zaczęłam suszyć włosy. Po chwili wyszedł owinięty ręcznikiem, susząc włosy drugim. Teraz to ja zaczerpnęłam powietrza. Czy każdy sportowiec jest taki seksowny? Korzystając z tego, że ciągle czochrał włosy ręcznikiem mierzyłam go wzrokiem z mimowolnym uśmiechem na twarzy. Jak mogę być taką idiotką, żeby przyjaźnić się z takim facetem? Przecież to wbrew logice. Na pewno łamię któreś z przykazań kobiet. Nawet nie zauważyłam tego, że przeniósł na mnie wzrok. Z suszarką przy głowie usłyszałam jego głośne chrząknięcie. Ocknęłam się, a on uśmiechnął się nieśmiało. Niechętnie odwróciłam się do niego tyłem. Może te całe treningi to nie taki zły pomysł?
~*~
Następny w czwartek :) Bardzo proszę o komentarze :)
Mam wielkiego banana na twarzy;D uwielbiam Twój blog, Twoje pisanie, Twoje pomysły;D do następnego!;)
OdpowiedzUsuńŚwietny ! :) Czyżby coś więcej między Miśkiem,a Majką? :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny :)
jaki fajny :) wiesz ja to kibicuję Miśkowi, że zmądrzeje i zauważy jaka Majka jest fajna :) i może coś więcej miedzy nimi będzie :D jakoś a tym świetle Zbyszek źle wypada, jest taki jakoś nachalny :( a to nie fajnie... rozdział genialny to do czwartku :)
OdpowiedzUsuńmniam, mniam, mniam ;D Ktoś nam tutaj zaczyna otwierać oczy ;D
OdpowiedzUsuń