Oczami Michała..
Siedziałem przy stoliku, czekając na Majkę w naszej restauracji. Nerwowo podrygiwałem nogą ze wzrokiem wbitym w menu. Na pewno sobie poradzi. Przecież nie będzie oczekiwał od niej, że nauczy się grać jak zawodowiec. Nie będzie z niej siatkarki, ale odbijać potrafi. Na pewno zda. Nie ma innej opcji. Popatrzyłem nerwowo na zegarek. Spóźniała się już dziesięć minut, ale ona nigdy nie przychodziła na czas. Może siedzi gdzieś i płacze? Wyciągnąłem telefon z kieszeni, ale w tym samym momencie drzwi się otworzyły i stanęła w nich Majka. Wstałem, czekając na jej reakcję. Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się od ucha do ucha i cała rozpromieniona rzuciła mi się na szyię.
- Zdałam! - krzyknęła, całując mnie w policzek. - Zdałam! Dziękuję.
- Obiecałem, że cię nauczę. - powiedziałem, czując, że na policzkach pojawiają mi się wypieki. Nie spodziewałem się, aż takiego podziękowania. Opadła na krzesełko obok mnie i westchnęła szczęśliwa.
- Zaliczyłam na piątkę.. Nie mam pojęcia jak.. On sam powiedział, że to cud.. - pokręciła głową, nie dowierzając. - Nie wiem jak ci mam dziękować..
- Nie musisz.. - uśmiechnąłem się. Uwielbiałem jej uśmiech i to była najlepsza zapłata jaką mogłem od niej dostać.
- Ale chce. - odparła zaciskając usta, zastanawiając się nad czymś intensywnie. - Zapraszam cię na kolację. Sama ją przygotuje.
- Serio?
- Zdziwiony, że umiem gotować? To było w czołówce rzeczy, które chce zrobić.. - wzruszyła ramionami.
- Nie chodzi mi o to. Jesteś pewna, że usiedzisz przy stole? Chyba, że jest w tym haczyk i ta kolacja będzie na przykład w samolocie lub na wieżowcu..
- Nie. Rozczaruję cię, ale zjemy w domu.. - wyszczerzyła się.
- Z twoją rodziną?
- Moi rodzice są na delegacji, zresztą jak zawsze, a mój brat.. To nie problem.. Musisz spróbować mojej sałatki.. Jest najlepsza na świecie.
- Nie wątpię. - uśmiechnąłem się. - O której?
- Myślę, że powinnam wyrobić się na 19. - zmarszczyła brwi po czym wstała zakładając ponownie torebkę na ramie.
- A ty dokąd? - spytałem zdziwiony. - Nie zamawiasz nic? Mieliśmy zjeść obiad.
- Jeśli mam się wyrobić to muszę już lecieć. A ty się nie objadaj bo kolacja będzie dość syta. - odpowiedziała jednym tchem. - Do zobaczenia. - rzuciła przez ramię i szybkim krokiem wyszła z restauracji. Patrzyłem na nią zdezorientowany. Nie nadążam za tą dziewczyną..
Oczami Majki..
- Zjeżdżaj stąd. - syknęłam, gdy Filip próbował dobrać się do mojej sałatki.
- Daj mi trochę i zniknę. - jęknął.
- Nie ma mowy! I bez tego znikniesz, więc po co mam tracić sałatkę?
- A jeśli będę chciał zostać?
- To ja zostanę jutro w domu, gdy przyjdziesz z tą swoją lalunią.. Może posiedze z wami? Chętnie ją poznam..
- Nie mów tak o niej. Ona ma imię.
- A mnie ono w ogóle nie obchodzi. I tak za tydzień znajdziesz sobie inną. Chociaż gdybym chciała zapamiętywać imiona dziewczyn z którym spałeś to chociaż poćwiczyłabym pamięć.. - powiedziałam, marszcząc brwi.
- Po kim ty jesteś taka złośliwa? - pokręcił głową, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
- Szczerość to nie złośliwość.. - uśmiechnęłam się pod nosem. - Idę się przebrać. Popatrz tylko na tą sałatkę, a jutro opowiem twojej laluni jak do ósmego roku życia moczyłeś prześcieradło.
- Nienawidzę cię. - mruknął, wychodząc z kuchni. Pobiegłam do pokoju i wyjęłam z szafy czarną sukienkę. Zrzuciłam z siebie dres i już miałam ją zakładać, gdy usłyszałam dźwięk telefonu.
- Słucham. - odebrałam, nie sprawdzając nawet kto dzwoni.
- Cześć. - usłyszałam głos Michała.
- No hej. Za ile będziesz?
- No właśnie o to chodzi, że mnie nie będzie. - powiedział cicho. - Przepraszam, ale Gosia.. Pamiętasz ją?
- To ta kobieta z którą byłeś na balu?
- Dokładnie. Wróciła dzisiaj z USA i zrobiła mi niespodziankę. Dawno się nie widzieliśmy i..
- Rozumiem. - przerwałam. Nie znosiłam usprawiedliwiania się. Wystarczyło by "nie mogę przyjść, przepraszam."
- Nie gniewasz się? - spytał cicho. - Głupio mi teraz powiedzieć, że muszę wyjść. Naprawdę się postarała organizując to wszystko.
- Nie gniewam się. - westchnęłam, patrząc na sukienkę, która cały czas leżała na łóżku. - Miłej zabawy. - mruknęłam i się rozłączyłam. Ubrałam ponownie dres i już miałam wychodzić, gdy do pokoju wszedł Filip.
- Masz zamiar zostać w tym stroju? Sałatka chyba mu tego nie zrekompensuje.. - uniósł jedną brew.
- Nie będzie musiała bo Michała nie będzie. - wzruszyłam ramionami. - Jeśli chcesz to możesz zjeść całą..
- A ty co masz zamiar robić?
- Iść na kanapę, włączyć jakiś durny film i czekać, aż ten dzień się skończy. - mruknęłam. Byłam wkurzona, ale nie bardzo wiedziałam dlaczego.
- Chodź z nami do klubu. - zaproponował. Musiałam chyba wyglądać na prawdę żałośnie skoro z tym wyskoczył.
- Nie chce wam psuć męskiego wypadu. - pokręciłam głową.
- Uwierz mi, że moi kumple nie będą mieć nic przeciwko twojej obecności.. - uśmiechnął się pod nosem. - Tylko się ogarnij, żebyś mi wstydu nie zrobiła. Czekam na dole, masz 5 min. - rzucił przez ramie i wyszedł z pokoju. Zaczęłam się zastanawiać. Piątek. Wieczór. Mam siedzieć przed telewizorem i oglądać jakiś wyciskacz łez? Nigdy. Wyciągnęłam z szafy odważniejszą sukienkę i pomalowałam się. Przeczesałam włosy szczotką i znalazłam swoje ulubione szpilki. Idealnie. Wyszłam przed dom, gdzie czekał na mnie samochód pełen chłopaków. Gdyby nie byli idiotami, których znałam od dziecka to może by mi się to bardziej spodobało.
- Cześć mała. - usłyszałam, gdy tylko zajęłam miejsce na tylnym siedzeniu.
- Mówiłam ci już, żebyś tak do mnie nie mówił, kretynie. - mruknęłam.
- Ona już nie jest taka mała. - powiedział Damian lustrując mnie wzrokiem. - Będziemy musieli ją mieć dzisiaj na oku, żeby odpędzać od niej chłopaków. Chyba, że wybierzesz jednego z nas, który się tobą zaopiekuję. - uśmiechnął się mnie, mrużąc oczy. - Osobiście mogę się poświęcić.
- Osobiście nie jestem zainteresowana. - odparłam. Miałam nadzieję, że spotkam kogoś znajomego i nie będę musiała siedzieć z nimi przez cały wieczór.
Weszliśmy do klubu, w którym było pełno ludzi. Zajęliśmy jedyną wolną lożę, jaka była w całym budynku i zamówiliśmy drinki.
- Idę do łazienki. - mruknęłam, gdy zaczęli temat dziewczyn z którym ostatnio spali. Ruszyłam w stronę toalet, przepychając się przez tłum tańczących ludzi. Stanęłam przed lusterkiem i przeczesałam włosy palcami. Poprawiłam makijaż i wróciłam do loży, w której siedział tylko Damian. - A ty co? Nie znalazłeś jeszcze żadnej dziewczyny na tą noc?
- Dlaczego jesteś dla mnie taka nie miła? - spytał, przysuwając się do mnie.
- Nie jestem.. - odpowiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. Nie mogłam zaprzeczyć, że był przystojny i pewnie wiele dziewczyn dałoby się pokroić za to, żeby być teraz na moim miejscu.
- Jesteś. - mruknął. - Eh.. Gdybyś nie była siostrą Filipa.. - westchnął, odsuwając się ode mnie.- Chodź, przynajmniej zatańczymy. - wstał i wyciągnął rękę w moim kierunku. Szliśmy trzymając się za ręce i zaczęliśmy ruszać się w rytm muzyki. Po kilkudziesięciu minutach na parkiecie, wróciliśmy do loży, gdzie wypiłam kolejne dwa drinki. Lekko wstawiona szłam do łazienki, gdy wpadłam na.. Zbyszka.
- Maja? Co ty tutaj robisz? Wytłumaczę ci to wszystko! To nie tak jak myślisz.. Ja i Patrycja.. - wskazał na małą blondynkę obok niego, która patrzyła na nas zdezorientowana.
- Co..
- Nie krzycz i nie rób scen! Błagam! Patrycja mogę prosić cię na bok? - zwrócił się do niej, po czym odeszli na chwilę ode mnie. Nie wiedziałam co robić, więc stałam i patrzyłam na nich. Po chwili podszedł do mnie Zbyszek i pociągnął w stronę wyjścia.
- Możesz mi powiedzieć dlaczego wyszliśmy? - spytałam, gdy byliśmy już na zewnątrz.
- Wybacz, ale nie potrafiłem inaczej spławić tej dziewczyny. - powiedział, siadając na ławce przed klubem.
- Dlaczego chciałeś ją spławić? Ładna była. - opadłam na miejsce obok niego.
- Uroda to nie wszystko.. - westchnął, wstając. Tak bardzo różnił się od tych idiotów z którymi przyjechałam. Dla nich najważniejszy był rozmiar biustonosza i ładna buźka. Inteligencja i osobowość nie miały większego znaczenia w łóżku. - Przepraszam, że cię wyciągnąłem. Wracaj do Miśka. Ja będę się już zbierał.
- Nie jestem z Michałem tylko z bratem i jego kolegami, ale nie chce mi się tu zostawać. Odwieziesz mnie do domu? - spytałam, również wstając.
- Pewnie. Twój brat nie będzie się martwił?
- Jest zajęty kimś innym, więc nawet nie zauważy mojej nieobecności. - wzruszyłam ramionami i ruszyłam razem z nim w stronę auta. - Nie macie jutro meczu?
- Mamy. Dlaczego pytasz?
- Nie powinieneś odpoczywać?
- Nie jestem taki święty jak Michał. Poza tym nie piłem, więc nie obudzę się jutro na kacu. To dlatego nie przyszłaś z nim?
- Nie. Jest z tą Gosią, czy jak tam ona ma na imię.. - mruknęłam, wsiadając do auta.
- Gosia wróciła z USA? - spytał zdziwiony. - Nawet do mnie nie zadzwoniła tylko od razu pobiegła do Miśka.. - pokręcił głową.
- Dobrze ją znasz?
- Poznałem ją wtedy kiedy Miśka, więc kilkanaście lat temu.
- A on od kiedy ją zna?
- Czy ty nie jesteś przypadkiem zazdrosna? Przyzwyczaiłaś się, że widujecie się codziennie, a tu nagle musisz się nim z kimś dzielić.
- Co? Nie prawda. Po prostu chciałabym coś o niej wiedzieć, skoro jest przyjaciółką Michała.
- Znają się od dziecka. Ich rodziny się przyjaźniły i wychowali się praktycznie razem. Kiedyś próbowali być razem, ale im nie wyszło i od tamtej pory są przyjaciółmi. Gosia jest naprawdę świetną dziewczyną i nie miałbym nic przeciwko temu, żeby była z Miśkiem.
- On coś do niej czuje?
- Wydaje mi się, że traktuję ją jedynie jako przyjaciółkę. Ale on już tak ma, że przyjaźni się ze świetnymi dziewczynami, zamiast się o nie starać.. - wyszczerzył się do mnie. - Będziesz jutro na meczu?
- Michał mnie prosił, żeby była, ale..
- Nie ma żadnego ale. Musisz być i koniec kropka. - powiedział zatrzymując samochód przed bramą do mojego domu.
- Zobaczymy. - mruknęłam, otwierając drzwi. - Dzięki za podwiezienie. Może chcesz wejść?
- Chcę, ale nie mogę. Muszę odpocząć.. - wzruszył ramionami. - Poza tym wyglądasz cholernie seksownie, a jeśli mamy być przyjaciółmi to lepiej nie kusić losu..
- Czekaj, a co ty powiedziałeś tej dziewczynie zanim wyszliśmy? - spytałam, stojąc już na zewnątrz.
- Wyjaśniłem jej, że jesteś moją psychiczną fanką, która nie daje mi spokoju i muszę cię odwieźć do domu, żebyś nie zrobiła jej krzywdy..
__________________________________________
Mój ostatni "roboczy" rozdział. Więcej do przodu niestety nie mam, więc nie jestem w stanie obiecać, ale prawdopodobnie następny w niedziele :) Komentarze jako motywacja do dalszego pisania, mile widziane :)
Ojjj, mam nadzieję, że dla swoich wiernych fanów będziesz pisać tak jak do tej pory, zresztą masz masę pomysłów, jak zawsze, więc się nie martwię;D do następnego!
OdpowiedzUsuńA niech to zapowiadał się taki miły, romantyczny wieczór....
OdpowiedzUsuńCzuje, że ta cała Gosia zacznie mieszać między Michałem a Mają...
Szkoda już miałam nadzieję, że dojdzie do czegoś hmm. bliższego...
Poczekamy, poczekamy na następny. Ważne, żeby się pojawił :D
Przecież nie samym pisaniem żyje człowiek, także wytrzymamy, będzie ciężko ale jakoś sobie poradzimy ;)
no i po co ta cała Gosia się pojawiła tylko zepsuła całą romantyczną kolację (a ja już ją sobie wyobrażałam) Zbyszek wreszcie zaczyna się zachowywać jak prawdziwy przyjaciel :)
OdpowiedzUsuńjuż się nie mogę doczekać kolejnego :)
do następnego :)
Jak zwykle świetny.Czyżby Majka była zazdrosna?Huhu :D
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej zaczyna mi się podobać postawa Zbyszka :P
Pozdrawiam. :)
uhuhuhu ^^ fajnie :D
OdpowiedzUsuń