Tylko sie we mnie nie zakochuj

Tylko sie we mnie nie zakochuj

czwartek, 3 października 2013

Wszys­cy mu­simy, chcąc uczy­nić rzeczy­wis­tość znośną, ut­rzy­mać w so­bie kil­ka drob­nych szaleństw.

- Sztuka oniryczna.. - usłyszałam głos nauczycielki, gdy otworzyłam oczy. Widocznie musiałam się zdrzemnąć. Wszyscy skrzętnie notowali, więc chcąc stworzyć pozory też otworzyłam zeszyt. Nie miałam jednak najmniejszego zamiaru pisać idiotycznych formułek, których potem będę musiała nauczyć się na pamięć. Po co mi wiedzieć co to jest jakaś sztuka oniryczna? Poczułam wibracje w kieszeni i zjeżdżając prawie pod ławkę, wyciągnęłam telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam smsa od Michała "Obiad o 14?" Hmm.. Rozgadany jest, nie ma co.. Wystukałam odpowiedź i schowałam telefon. Po dwudziestu minutach zadzwonił dzwonek. Nareszcie.. Spakowałam rzeczy do torby i ruszyłam w stronę wyjścia.
- A ty gdzie? - spytała Kaśka, stojąc za mną.
- Na obiad.. - odwróciłam się i popatrzyłam na nią.
- No fajnie, ale mamy jeszcze historię. - zmarszczyła brwi. - Znowu się zmywasz?
- Jak to znowu? Ostatni raz zmyłam się..
- Tydzień temu. - dokończyła za mnie. - Z kim idziesz na ten obiad? Z tym barmanem?
- Nie - odpowiedziałam szybko. - Umówiłam się z Michałem..
- Tym siatkarzem? On wie ile ty masz lat? Przecież on jest od ciebie starszy o jakieś dziesięć lat..
- A czy ja biorę z nim ślub? - spytałam oburzona. - Dobrze nam się rozmawia, więc chcemy utrzymywać kontakt. Jest w tym coś złego?
- Nie podoba mi się to wcale.. - pokręciła głową z grymasem na twarzy.
- I nie musi. - odparłam i ruszyłam w stronę wyjścia. Sprawdziłam, czy nie dostałam smsa od Michała, ale nic nie było. Niby gdzie mieliśmy się spotkać? Wyszłam na chodnik i usłyszałam głośny klakson. Odwróciłam się i zobaczyłam Kubiaka siedzącego w samochodzie. Otworzyłam drzwi w lekkim szoku.
- Skąd wiedziałeś do którego liceum chodzę? - spytałam, zapinając pas.
- Cześć. - przywitał się z uśmiechem.
- No cześć. - wywróciłam oczami. - No więc?
- To jest najlepsze liceum w Rzeszowie, a ty wyglądasz na taką trochę kujonkę.. - wyszczerzył się. Przestałam się uśmiechać i spiorunowałam go wzrokiem.
- Moi rodzice mają po prostu duże ambicje. - odpowiedziałam z powagą. - Gdzie jedziemy?
- Mam tylko godzinę, więc nie oczekuj żadnych atrakcji. - odparł.
- A co potem?
- Trening. Mam dwugodzinną przerwę na obiad a potem wracam na halę.
- I tak codziennie? - spytałam zdziwiona.
- Weekendy mam wolne. Chyba, że jest mecz.
- Jejku.. Nie nudzi ci się to?
- Wiesz.. Robię to co kocham. - wzruszył ramionami. Popatrzyłam na niego, próbując doszukać się jakiejś oznaki kłamstwa. Wielu ludzi twierdzi, że praca sprawia mu przyjemność, choć tak naprawdę w ten sposób jedynie się pocieszają. - Nie patrz tak na mnie, nie kłamie. - uśmiechnął się pod nosem. Czy on umie czytać w myślach? Zatrzymaliśmy się pod jedną z rzeszowskich restauracji. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca przy stoliku w rogu.
- Na co masz ochotę? - spytał, przeglądając menu.
- Gyros na frytkach. - odpowiedziałam, uśmiechając się. Mniam.
- Nie boisz się o figurę?
- Sugerujesz, że powinnam zacząć? - przymrużyłam lekko oczy.
- Nie, nie, skąd.. - zreflektował się szybko. - Po prostu wiele dziewczyn w twoim wieku odchudza się i to nie potrzebnie.
- W twoim wieku.. - powtórzyłam.
- To znaczy.. Wiesz.. Młode dziewczyny. - poprawił się. - Ja wezmę zestaw dnia. - dodał, chcąc zmienić temat. Przywołał kelnera i złożył zamówienie. - To jak było w szkole?
- Tak, że na pewno nie mam ochoty o tym rozmawiać. Jak twoja lista rzeczy do zrobienia przed śmiercią?
- To ja też miałem taką zrobić? - spytał zdziwiony.
- No, a co będziemy razem robić? W końcu skończą się nam tematy do rozmów. A jeśli oboje będziemy ją mieli to będziemy ją razem realizować. Może będziemy mieć wspólne punkty? Na przykład kąpiel nago w morzu? - uniosłam znacząco brwi, a on popatrzył na mnie zszokowany. Wybuchnęłam śmiechem. - Boże, ale z ciebie sztywniak.. - pokręciłam głową, upijając łyk soku.
- Nie jestem sztywniakiem.. - oburzył się.
- No to opowiedz mi o jednej szalonej rzeczy, którą zrobiłeś w całym swoim życiu..
- Kiedyś poszedłem na wagary..
- Ty wariacie.. - pokręciłam głową ze śmiechem. - Cóż.. Widzę, że nic lepszego, niż poznanie mnie nie mogło ci się przydarzyć. - westchnęłam, zabierając się za jedzenie.
- Z każdą kolejną minutą zaczynam w to wątpić. - uniósł brwi.
- Jasne. - powiedziałam mrużąc oczy. - Wiem, że mnie lubisz.
- Skąd taka pewność?
- Znam się na ludziach.. Poza tym mnie nie da się nie lubić. - wyszczerzyłam się. Pokręcił jedynie głową i zaczął jeść.
- No to jakie masz plany na resztę dnia? - spytał, patrząc na mnie.
- Zakupy - powiedziałam, popijając resztki jedzenia. - A ty co będziesz robił po treningu?
- Wrócę do domu i będę odpoczywał..
- To zawsze robisz po powrocie?
- Po całym dniu trenowania jestem zmęczony. Domyślam się, że w twoim słowniku nie ma takiego słowa, ale w moim jest na wysokim miejscu.
- Jejku naprawdę musisz to kochać.. O której w sobotę jest ten mecz?
- Chcesz przyjść? - spytał, unosząc brwi.
- Jeśli obiecasz mi, że tym razem zbierzecie się i wygracie to może wpadnę. - wzruszyłam ramionami, patrząc na jego rozpromienioną twarz.
- Przekażę chłopakom, że jeśli nawalimy to skopiesz nam tyłki. To ich zmotywuje.
- Niech będzie. - zgodziłam się.
- To co idziemy? - spytał, wstając. Wyjęłam portfel i chciałam zapłacić. - Nawet nie żartuj..
- Ty już płaciłeś. - przypomniałam mu. - Chcesz, żebym przyszła na mecz?
- To jest szantaż. - oburzył się. Nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam. Zapłaciłam i wyszliśmy z restauracji. - To gdzie cię odwieźć?
- Do domu. - odparłam, wsiadając do samochodu. Ruszyliśmy, a ja rozsiadłam się wygodnie, kładąc nogi na maskę rozdzielczą.
- Nie za wygodnie ci? - spytał, patrząc na nie.
- Przeszkadza ci to?
- Nie, no w sumie nie.. - mruknął. Podkręciłam głośniej muzykę bo leciała moja ulubiona piosenka.
- Znasz to? - popatrzyłam na niego z nadzieją, ale on pokręcił przecząco głowa. Z przyzwyczajenia zaczęłam śpiewać, a on popatrzył na mnie zrozpaczony. - Wiem, że nie mam talentu. - uśmiechnęłam się.
- Nie jest tak źle. W szatni gorzej fałszują..
- Gorzej ode mnie? - spytałam zdziwiona. - Nie spotkałam nikogo kto śpiewałby gorzej, niż ja..
- Siedzisz koło takiego kogoś..
- Zaśpiewaj coś.. - powiedziałam, patrząc na niego wyczekująco. - No proszę..
- Nie ma mowy..
- No weź.. - jęknęłam, ale on cały czas kręcił przecząco głową. - Jeśli przyjdziesz na mecz i będziesz bardzo głośno kibicowała, ale tak głośno, że nawet ja cię usłyszę to może to przemyślę..
- Czy to nie ty zarzucałeś mi to, że cię szantażuję? - spytałam, gdy podjechaliśmy pod mój dom.
- Uczę się od najlepszych. - wzruszył ramionami, posyłając mi promienny uśmiech. Westchnęłam.
- Zobaczymy co się da zrobić. - odparłam i znów zaczęłam siłować się z klamką. Jedynie zaśmiał się i ponownie mi pomógł. - Do zobaczenia. - rzuciłam przez ramię i wysiadłam.
- W sobotę, mam nadzieję. - dodał zanim zamknęłam drzwi.


- Maja! - usłyszałam, gdy tylko przekroczyłam próg domu. A jednak się dowiedziała. Zostawiłam torbę na przedpokoju i weszłam do salonu. Rodzice siedzieli na kanapie i oglądali jakiś durny program w telewizji. - Dlaczego nie byłaś na historii?
- Bo miałam inne plany. - odparłam, patrząc im prosto w oczy.
- Miała inne plany.. - powtórzyła mama, patrząc na tatę i załamując ręce. - Szkoła powinna być dla ciebie najważniejsza. Mogę wiedzieć jakie to były plany?
- Byłam na obiedzie. - powiedziałam niewzruszenie. Popatrzyli na mnie, nie wiedząc czy mówię poważnie.
- I nie mogłaś iść na niego po historii?
- Nie, nie mogłam. Byłam głodna przed historią. Nie poszłam, stało się. Chcecie mi dać szlaban, czy mogę iść do pokoju?
- Maja, skarbie.. - westchnęła mama, podchodząc do mnie. - Wiem, że jest ci ciężko, ale sama zdecydowałaś, że zostaniesz w szkole.
- Wiem i zostałam. Po prostu nie chce spędzać w ten sposób tego czasu. Rozumiecie? - spytałam, zaciskając usta w jedną, wąską kreskę, żeby się nie rozpłakać.
- Rozumiem, ale przynajmniej nie uciekaj z lekcji, dobrze?
- Mhm. - mruknęłam w jej ramie. Weszłam do pokoju i opadłam na poduszki, wkładając słuchawki do uszu.


Sobota...

Szłam na halę długim korytarzem razem z tłumem innych ludzi, trzymając Julkę za rękę. Tak jak inni podekscytowanie miała wymalowane na twarzy. Mijaliśmy stoisko z koszulkami, przy którym przystanęłyśmy. A może by go tak zaskoczyć? Kupiłam koszulkę z nazwiskiem Kubiak i założyłam na siebie. Weszłyśmy na trybuny i zajęłyśmy miejsca w pierwszym rzędzie. Siatkarze już się rozgrzewali, a Michał chyba się za mną rozglądał. W końcu jego wzrok zatrzymał się na mnie. Wstał i ruszył w moim kierunku, a ja podeszłam razem z małą do barierek.
- A jednak przyszłaś.. - powiedział, mierząc mnie wzrokiem. - I na dodatek w koszulce zespołu z moim nazwiskiem..
- Nawet nie wiesz jak bardzo chce usłyszeć to jak śpiewasz.. - uśmiechnęłam się. - Co mam krzyczeć?
- Wystarczy Kubiak jesteś najlepszy. - odpowiedział, wzruszając ramionami.
- Nie wiem czy umiem, aż tak dobrze kłamać.. - skrzywiłam się.
- Wierzę w ciebie. - odparł.
- Wracaj do rozgrzewki.. - nakazałam, a on posłusznie się oddalił. Zajęłam ponownie miejsce na trybunach.
- To jest twój chłopak? - spytała Julka, patrząc na mnie.
- Nie, to jest mój.. kolega.
- To już nie jest idiotą?
- Nie.. - zaśmiałam się. - Okazało się, że jest bardzo fajnym facetem.
Rozgrzewka się skończyła i po prezentacji obu zespołów, przedstawiono pierwszą szóstkę. W niej był też Michał. Teraz wiedziałam dlaczego, aż tak bardzo zależało mu na tym, żebym była. Musiałam przyznać, że był jednym z najlepszych zawodników. Kończył wszystkie piłki, które dostawał, a przyjmował też chyba dobrze.. Nie wiem, nie znam się na tym. Wygraliśmy pierwszego seta i po krótkiej przerwie zaczął się drugi. Oglądałam bez większych emocji. Pomimo całej sympatii jaką darzyłam Kubiaka, siatkówka nadal mnie do siebie nie przekonała. Dopiero, gdy Michał upadł po tym jak skoczył do bloku wstałam i patrzyłam uważnie na boisko. Dlaczego się nie podnosił? Dlaczego leżał trzymając się za kostkę? Dlaczego wszyscy podbiegli do niego i teraz znoszą go z boiska? Co się dzieję?


                                                                             ~*~

To już 5! :) Bardzo, bardzo proszę o komentarze :) Następny w poniedziałek :) Miłego weekendu! :)

6 komentarzy:

  1. uuu jestem pierwsza ^^ mega rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty to umiesz kończyć... Mam nadzieję, że Misiakowi nic gorszego się nie stało :D
    Uwielbiam ich docinki <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Qrde, ale super rozdział, czytałam jednym tchem, naprawde masz talent;D i mnóstwo pomysłów;D do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim momencie zakończyć rozdział no po prostu <3
    Super rozdział,mam nadzieje,że Majka przekona się do siatkówki :)
    A i jeszcze mam nadzieje,że Dzikowi się nic nie stało :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Nie mogę doczekać się poniedziałku ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. no i kolejny genialny rozdział :) mam nadzieję że wszystko z Kubim będzie ok :) do poniedziałku :)

    OdpowiedzUsuń